W szkołach ostatnio bardzo dużo mówi się o konieczności całkowitego zakazu sprzedaży niezdrowych przekąsek i wprowadzania do menu uczniów większej ilości zdrowych składników. Mowa tutaj oczywiście o warzywach, które powinny stanowić około połowy obiadowego talerza, a dotychczas traktowane były na stołówkach po macoszemu, przemycane przeważnie pod postacią mało atrakcyjnych surówek. Dzisiaj stawia się na bardziej atrakcyjne przygotowanie i podanie warzyw oraz przedstawianie dzieciom zupełnie nowych, nieznanych do tej pory warzyw jak chociażby szparagi, kalafior czy papryka. Sama szkoła nie jest jednak w stanie zmusić dzieci, a tym bardziej ich rodziców, do całkowitego zrezygnowania z pewnych nawyków i niejednokrotnie dzieci w plecakach mają już przekąski i niezdrowe jedzenie na cały dzień szkoły. Trudno też oczekiwać, by na stołówce uczeń nie jedzący na co dzień w domu nawet kawałka warzywa, zacznie to robić w szkole – tylko jeśli rodzice przekonali dziecko do jedzenia warzyw i owoców, szkolna kuchnia może to dalej rozwijać.